wtorek, 6 marca 2012

100 DNI !!!

Zlecialo jak cholera.... Pamietam, jak odliczalam dni do przyjazdu tutaj a teraz rozpoczelam czwarty miesiac. Ostatnimi tygodniami bylam bardzo nerwowa(chociaz zawsze jestem :P) i juz szykowalam sie na przyjazd do Polski. Gdzies w srodku wiedzialam jednak, ze zostane. Na szczescie trafilam do Toni - mojej obecnej LCC ;) Pomogla mi uporzadkowac wszystkie sprawy zwiazane z agencja, powysylac kilkadziesiat maili i zrobic porzadek w mojej glowie. Zrozumialam, ze do pewnych rzeczy trzeba podchodzic profesjonalnie i mam nadzieje, ze bede o tym pamietac. :))))))

Kiedy przyjechalam do domu Toni, wiedzialam, ze dobrze trafilam ;) Traktowala mnie normalnie, jak czlowieka i moglam jesc orzechy :D Po kilku rozmowach z moja Program Director, dowiedzialam sie, ze nie ma juz rodzin w CA, ktore pasuja do mojej aplikacji. Byla jedna rodzinka w samym Hollywood, ale dzieci mialy uczulenie na orzechy i ich matka nawet nie chciala zobaczyc mojej apikacji ;/ Myslalam, ze mnie cos trafi - taka lokalizacja !! ;/ Pojawialy sie rodziny z Washingtonu, Connecticut, Maryland, Florydy. Ja czekalam tylko na jedna, z CA. Kiedys, podczas rozmowy z Toni oznajmilam"Toni, I'm lucky and I'll find a new host family here, in So CA, you'll see. I promise you" - Toni tylko na mnie popatrzyla.

No i pojawila sie rodzinka w stanie Missouri. Wiedzialam, ze jesli ich nie wezme, wroce do domu, bo to byl juz moj czwarty tydzien rematchua a po dwoch powinnam byc juz w Polsce(wszystko, dzieki Toni, ktora robila, co mogla, zeby przetrzymac mnie jak najdluzej w USA). Zgodzilam sie na te rodzinke ale pod pewnymi warunkami, ktore sami mi zaproponowali, zeby ulatwic mi zycie. Sprawa wygladala tak, ze maja dwoje dzieci( 1.5roku i 3lata) i ich matka jestw  ciazy. Dzieci nie chodza do przedszkola, wiec musialabym sie ajmowac cala trojka. DZIEKUJE ale mialam juz do czynienia z  taka gromadka i bylo piekielnie ciezko, nawet jesli dziewczynki chodzily do szkoly. Hostaka obiecala, ze bede odpowiedzialna tylko za dwojke, wiec sie zgodzilam ;) Dzisiaj powinnam byc w MO ale nie jestem, bo zostalam w CA :))))

W ostatni dzien znalazla sie dla mnie rodzinka i to tu,w LA County :) Ojciec jest z Korei a matka z Peru. Maja dwie dziewczynki, 4 i 7 lat. Moge miec tylko nadzieje, ze bedzie wszystko dobrze ;) Jednak czekalam  na dwa slowa z ust Toni. Bylo to dla mnie wazniejsze niz cokolwiek innego. :P Powiedziala to:  "You were right!!!"  - odnosnie moich slow, ze jestem pewna, ze zosatne tu, w CA. I to mnie cieszy najbardziej :)))))

1 komentarz: