wtorek, 6 grudnia 2011

Warsaw - London, London - New York

Najwieksze marzenie mojego zycia zaczelo sie spelniac. Podroz do warszawwy trwala od 22:30 do 5:30. Nie zasnelam chocby na 5 minut, ciagle ryczalam za moim Tuptusiem ;(((( Nie za rodzicami, czy kim lub czymkolwiek innym - tylko za Kroliczkiem. :(

Na lotnisku bylam okolo 6:20. Najgorsze bylo to czekanie, bo wtedy czlowiek caly czas mysli. I zas caly czas o Tuptusiu ;(((( Mama dzwonila do mnie kilka razy a ja darlam sie do telefonu "Tuptus, Kurczaczku daj buziaczka, Moje dzidzi Lidzi :) Moja maluszka oj tak, tak". Mama mowila, ze za kazdym razem Tuptus lizal telefon ;((((((((((((( Dawal mi buziaczka ;)))

Wreszcie okolo 8:00 pojawila sie Marta. Lecialysmy tylko we dwie z polskich au pairek. W samolocie bylo fajnie, smiesznie i bylysmy troche spiete. Martwilysmy sie o nasze host rodzinki :D:D You never know :D:D

 W UK na Heatrow, gdy czekalysmy na nastepny samolot do NYC rozpoznalysmy wszystkie au pairki. Wiekszosc niemek, mialy przyczepione karteczki "Culturalcare au pair" do walizek. Az wreszcie Marta zaproponowala: "Lidka!! Chodz sciagniemy to z naszych walizek, po co maja wiedziec kim jestesmy"
Nie lubie niemek, znaczy sie  mlodych niemek, znaczy niemek, ktore sa au pair. Bardzo dobrze mowia po angielsku - wrecz wymiataja i dlatego maja sie za niewiadomo co ;/ Ale i tak sa brzydsze od Polek :D:D  wygladaja jak faceci - wielkie, jak strongmani ;/ bleeee

Na szczescie jedzenie w samolocie bylo jadalne a mus czekoladowy przepyszny :)




Po wyladowaniu, czekaniu prawie 2-och godzin  w kolejce do odprawy i sprawdzeniu wszystkich dokumentow zwiazanych z naszym przyjazdem, przekroczylam oficjalnie granice USA :P Pierwsza au pairka, ktora poznalam byla Dania. Pochodzi z Meksyku, dokladnie z Cancun, jest bardzo ladna, sympatyczna i od razu ja polubilam.

W NYC bylo cieplo - okolo 15*C a byl pozny wieczor. Musialysmy czekac na wszystkie au pairki i au pairow, az przejda odprawe - nastepne dwie godziny ;/ Potem wszyscy zaladowalismy  sie w  malutki autobusik szkolny i pojechalismy do naszej szkoly ;)

Na miejscu okazalo sie, ze jestem w pokoju z Viktoria(Austria) i Julia(Chiny). To bardzo sympatyczne dziewczyny, niestety chinka nie czula sie zbyt dobrze i caly czas spala. Roznica pomiedzy Chinami i NYC  wynosi az 12 godzin, to caly dzien. Na mnie jakos nie wplynely te godziny, do tej pory mysle, ze jestem tu, bo jestem. Nie dociera do mnie, gdzie jestem. Tak bardzo o tym marzylam a gdy juz tu jestem mowie OK, jestem i co ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz