wtorek, 6 grudnia 2011

Godzina Zero

27.11.2011, niedziela godz. 22:30, odjazd ;)

Na dworzec zawiezli mnie Mama i Jej przyjaciele. Przyszla tez Szczypta z Wadimem i ich wspolnym kolega. Wsiadalam do autokaru pelna obaw o rodzine, moj angielski, podroz i wszystko. Najbardziej balam sie i boje o mojego dzidziusia Tuptusia. Nie ma mnie w domu godzine i on juz mnie szuka, a co dopiero rok, czy dluzej ;( Musialam jednak cos wybrac. Polska - monotonia, klotnie z rodzicami o wszystko i brak perspektyw czy Ameryka- ktora wydawala sie byc ostatnia deska ratunku. Postawilam na to drugie i teraz musze byc odpowiedzialna za moj wybor.

Najbardziej tesknie za moim Tuptusiem - Kurczaczkiem ;((( W ten dzien nie moglam sie z Nim rozstac. Caly czas do mnie przychodzil, chcial sie glaskac i dawal mi buziaczka. Mysle, ze czul, ze wyjezdzam. Ostatnia godzine przed odjazdem ryczalam jak bobr, nie moglam sie opanowac ;( Do kogo moj Futrzak bedzie teraz wskakiwal do lozka, komu bedzie dawal buziaczka, kto bedzie go glaskal godzinami, tak jak lubi(za uszkami i po gloweczce), kto da mu reke, kto bedzie mu zmienial, dawal czekoladki i inne krolicze przysmaki?

Moja modelka ;))



Moj Pieknis, Maluszek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz