niedziela, 10 czerwca 2012

Lot nr 46

Jak zawsze, mam szczescie w nieszczesciu :)
Na 7-ego czerwca mialam zaplanowane wakacje w Meksyku. Cieszylam sie bardzo, tym bardziej, ze zamknelam juz pewien rodzial w USA. Na 2 godziny przed planowanym odlotem, moja LCC odwiozla mnie na lostnisko. Wszystko szlo zgodnie z planem, nawet samolot odlecial on time. 

Siedzialam kolo okna i na skrzydle, jak zawsze. Dosiedli sie do mnie jedna starsza babka i starszy koles. Nie zamienilismy ani slowa przez pierwsze 2 godziny lotu. Kiedy zamienili sie miejscami, koles usiadl kolo mnie i powiedzial ¨dzien dobry´´ i tak zaczela sie rozmowa. Zapytal mnie gdzie lece, oczywiscie skad pochodze(moj akcent) i co robie w Stanach. Kiedy wszystko opowiedzialam, starszy Pan powiedzial mi, ze przez 8 lat starali sie o au pair i kiedy juz w koncu wybrali´wlasciwa´osobe, ta przyleciala na ich koszt do Stanow a po 2-och dniach znikla :( Kolesinka byla z UK i szukala tylko frajerow, ktorzy zaplaca za jej bilet. Smutne ale sie zdarza.

Starszy Pan poszedl to toalety i wtedy jego zona zaczela ze mna rozmawiac. Zapytala mnie czy znam zespol´The Beach Boys´´ a ja na to, ze nie, ze nie mam pojecia o czym mowi. Wtedy oznajmila mi, ze jej maz, ktory wlasnie poszedl do toalety jest czlonkiem tego zespolu i sa oni bardzo znani w USA. Troche mi sie glupio zrobilo ale skad mialam wiedziec?

Na 30 minut przed ladowaniem kapitan samolotu oglasza komunikat, ze ze wzgledu na tornado nie wyladujemy w Houston ale w Austin w Texasie. Wszystko ok, tylko mam godzine na przesiadke miedzy lotem z Houston do Mexico City. Wiedzialam, ze juz nie zdaze a ja nie mam nawet telefonu, zeby dac znac Marii, ktora bedzie czekac na mnie w Meksyku na lotnisku. Zapytalam starszego Pana kolo mnie czy moge zadzwonic do Marii, nie moglam sie polaczyc i sekretarka gadala cos po hiszpansku. Zadzwonilam wiec do Toni, mojej LCC i poprosilam ja czy mglaby sie skontaktowac z Maria i powiedziec jej, ze bede troche pozniej. Zadzwonila i dodzwonila sie :) Tymczasem wszyscy pasazerowie musieli siedziec´na dupie´przez 2 godziny w samolocie, bez mozliwoswci zaczerpniecia swiezego powietrza. Nastepny samolot mialam o 20:47, bo malzenstwo siedzace kolo mnie zadzwonilo do linii lotniczych. Nie mialam co liczyc na ten lot, bo wystartowalismy z Austin do Houston o 20:15 a lot trwa 38minut. No to nocka na lotnisku, pomyslalam. Mam juz przygode mieszkania na lotnisku, wiec nie zrobilo to na mnie zadnego wrazenia :) Martwilam sie tylko o Marie, ktora czeka na mnie od kilku godzin na lotnisku a ja nawet nie potrafie sie z nia skontaktowac :(. 

Starszy Pan wstal i powiedzial ´´nie martw sie, zaraz to zalatwimy´´. Okazalo sie, ze poszedl do kabiny pilotow i nie wiem, jak to zrobil ale przelozyl moj lot na godzine 22:10 :) Przypominam, ze ostatni lot tego dnia byl o godzinie 20:47 :) Dopiero teraz zrozumialam, jak znany musi on byc w USA :) 

Na lotnisku poprosilam ich o zdjecie i przeprosilam, ze ich nie znam. Powiedzieli zebym niczym sie nie przejmowala i jesli moj samolot z jakichs przyczyn nie wystartuje, mam isc do hotelu kolo lotniska, podac ich nazwisko i bede mogla tam spokojnie przenocowac. Teraz to juz nie wiedzialam jak dziekowac. Zrobilam zdjecie, on dal mi plyte jego zespolu a ja polecialam do mojego gateú E18. 

Planowo w Meksyku powinnam byc o godzinie 21:15, wyladowalam o 1:45. Nie wiedzialam czy Maria bedzie na mnie czekac tak dlugo, wiec lece po swoj bagaz i......nie ma go. Okazalo sie, ze zostal na lotnisku w Houston i dopiero wczoraj mi go dostarczyli, ze wzgledu na korki w Mexico City. 

Maria zaplanowala dwie wycieczki podczas mojego pobytu tutaj i musialam jechac bez moich ciuchow. Chodze caly czas w jej ale chcialabym juz ubrac na dupe swoje wlasne majtki :(

Jakby nie bylo, poznalam kolejnych slawnych ale przede wszystkim dobrych ludzi. Nie kazdy by pomogl w takiej sytuacji.....






Tu z Al Jardine i jego zona :)

12 komentarzy:

  1. Ale Ci dobrze same sławy poznajesz :) Też bym nie wiedziała kim on jest ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG serio nie znasz the Beach Boys?:-) Oni są bardzo słynni nawet w Polsce:)
    Jak ktoś się interesuje muzyką z lat 60-80:) wtedy byli bardzo slynni:)
    ale Ci zazdroszczE!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty masz szczęście w nieszczęściu. Dziwne i nie przyjemne czasem rzeczy ci się przydarzają, ale zawsze spotkasz dobrych ludzi, którzy ci pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się ciągle śmieję, że najpierw Kendra, teraz ten gościu... ludzie siedzą w Stanach rok i nikogo sławnego nie spotkają, a ty jesteś tak krótko i na każdym kroku przyciągasz sławy ;)

    Poza tym masz nieprawdopodobne szczęście i aż jestem zaskoczona, że istnieją tacy ludzie, którzy tak z własnej woli mogą pomóc i nie robią tego interesownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem zaskoczona. U nas, w Polsce by olali, szczegolnie te nasze¨gwiazdy¨.

      Usuń
  5. Wspaniale, że sławny i taki dobry:)) Oby więcej takich ludzi! Wspaniały blok, jesteś bardzo ładna :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...teraz zauważyłam literówkę miało być blog :P

      Usuń
    2. Karolina muszę Ci powiedzieć, że ja bym nie pamiętała gdzie co pisałam a tym bardziej, że zrobiłam literówkę :D

      Usuń
  6. Szczerze? też nie znam takiego zespołu ;p
    Ale ważne że doleciałaś ;) A reszta to przecież kolejna przygoda zapisana w księdze życia ;D

    OdpowiedzUsuń